Home » FATF umieszcza Turcję na szarej liście – a Bitcoin staje się tam ważniejszy niż kiedykolwiek

FATF umieszcza Turcję na szarej liście – a Bitcoin staje się tam ważniejszy niż kiedykolwiek

by Tim

The Financial Action Task Force (FATF) umieszcza Turcję na szarej liście. W ten sposób najważniejszy na świecie organ zajmujący się zwalczaniem prania brudnych pieniędzy szkodzi krajowi w dokładnie niewłaściwym czasie. Powody są niezwykle ekscytujące – i pokazują, dlaczego Bitcoin stał się tak potrzebny w Turcji.

Międzynarodowe organizacje nie są lekarzami. Nie znają zasady, by nie szkodzić, gdy pomagają. Zamiast tego kierują się tylko swoimi własnymi standardami: To one decydują, kiedy jest czas na interwencję, ustalają, jak powinna być zaprojektowana interwencja i oceniają, czy była skuteczna.

Z tego punktu widzenia FATF nie ponosi winy za to, że kurs tureckiej liry w ciągu kilku dni spadł o ponad 5 procent – po tym, jak 21 października ponadnarodowy organ ds. walki z praniem brudnych pieniędzy umieścił ten kraj na swojej szarej liście. W wiadomościach o inflacji liry nie czyta się prawie nic o tej decyzji FATF, za to dużo, jak zawsze, o prezydencie Erdoganie i jego błędnej polityce monetarnej.


While uzyskanie miejsca na szarej liście FATF jest niczym innym jak banałem. Ponadnarodowa instytucja będzie w przyszłości ściślej monitorować ten kraj, a Turcja musi szybko przedstawić plan wdrożenia, w jaki sposób zamierza zaradzić brakom w środkach przeciwko praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jeszcze bardziej szkodliwy jest jednak fakt, że przedsiębiorstwa, które prowadzą wymianę handlową z tureckimi partnerami biznesowymi, podlegają obecnie bardziej szczegółowej analizie due diligence.

Jeszcze w maju bieżącego roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) potwierdził w swoim badaniu, że umieszczenie na szarej liście FATF ma „duży i znaczący negatywny wpływ” na napływ kapitału do kraju umieszczonego na liście: Napływ kapitału – zarówno inwestycji zagranicznych, jak i przekazów bankowych – spadł łącznie o 7,6 proc. produktu krajowego brutto.

Ta lista, pisze nawet blog mafianeindanke.de, który zazwyczaj staje po stronie FATF, „pojawia się w czasie, gdy inwestycje zagraniczne w Turcji osiągnęły już najniższy poziom od czasu, gdy prezydent Erdogan doszedł do władzy prawie 20 lat temu.” Już teraz „niestabilność polityczna, wysoka inflacja i polityczna ingerencja w politykę monetarną i rządy prawa” zniechęcają zagranicznych finansistów do inwestowania w Turcji. Na przykład udział obligacji posiadanych za granicą spadł w ciągu ostatnich pięciu lat z 25 do 5 procent. Miejsce na szarej liście grozi „kolejnym ciosem dla tureckiej liry”.

Szkody są trudne do przeoczenia – i to dla kraju, który znajduje się na skraju bliskowschodniej beczki prochu. Jakie jest uzasadnienie FATF dla tak ostrej interwencji o potencjalnie ogromnych konsekwencjach geopolitycznych?

Słaby nadzór, silni przestępcy

Z jednej strony, jak wyjaśnia mafianeindanke.de, znaczące braki Turcji w walce z praniem brudnych pieniędzy sprawiły, że ruch ten jest „spóźniony”.

Już w 2019 roku FATF po przeprowadzeniu audytu certyfikował Turcję jako kraj o niewystarczających standardach w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu i wezwał kraj do wdrożenia „zaleceń”. Na jesiennym posiedzeniu plenarnym w tym roku organ ten uznał, że Turcja nie zastosowała się do tych zaleceń w wystarczającym stopniu. Przewodniczący FATF Marcus Pleyer mówi, że Turcja musi zająć się „poważnymi problemami z nadzorem” w bankowości, nieruchomościach, handlu złotem i kamieniami szlachetnymi. Musi ona „wykazać, że jest skuteczna w wykrywaniu złożonych przypadków prania pieniędzy i stanowcza w ściganiu finansowania terroryzmu (…) musi nadać priorytet organizacjom takim jak ISIS i Al-Kaida, które zostały uznane przez ONZ za organizacje terrorystyczne.”

Mafianeindanke.de wskazuje, że w Turcji istnieje odrębny podziemny system bankowy („Hawala”), który w sposób nieprzejrzysty, poprzez ukryte sieci, kieruje przepływy pieniężne również z i do Niemiec. Deficyt ten pogłębia „szerząca się w kraju korupcja oraz liczne czarne konta rządzącej partii AKP, jak również zorganizowanych grup przestępczych, które są mocno zakorzenione w tureckiej gospodarce”.

Ale to nie jest jedyny powód. FATF nie tylko cenzuruje Turcję za to, że robi zbyt mało – ale także, i tu robi się ciekawie: za to, że robi zbyt wiele.

Nadużywanie standardów FATF przez tyranów

Tu chodzi o standardy FATF przeciwko finansowaniu terroryzmu. Po atakach z 11. W wyniku zamachów wrześniowych organowi temu powierzono zadanie zwalczania również finansowania terroryzmu. W tym celu stworzyła „nieograniczony standard, który obejmuje również tzw. organizacje non-profit (NPO) jako adresatów obowiązków należytej staranności, których przestrzeganie ma być zapewnione przez państwa FATF”.

Samo w sobie ma to sens. Niewiele pomoże ścisła kontrola firm, ale przymykanie oka na organizacje non-profit. Problem polega jednak na tym, że FATF dała państwom „bezkształtny instrument”, nie definiując kluczowych pojęć, takich jak terror, organizacja terrorystyczna czy finansowanie terroryzmu w sposób bardziej niż ogólnikowy. Byłoby to w porządku, gdyby instrument ten był ograniczony do organizacji, które zostały uznane przez ONZ za organizacje terrorystyczne. Ale tak nie jest.

W praktyce, przywódcy państw traktują wezwanie FATF do większej kontroli poważnie – ale w ich własnym interesie. Wystarczy lekkie naginanie perspektywy, wystarczy lekkie naginanie definicji terroru – a środki są już wymierzone w krytyków rządu. Nie stają się one narzędziem przeciwko przestępcom i terrorystom, ale narzędziem tyranii. Niszczą one organizacje non-profit i organizacje pozarządowe, nie tylko te, które krytykują rząd i promują demokrację, ale także niepolityczne organizacje pomocowe, takie jak Bread for the World. Organizacja ta skarży się, że standardy FATF utrudniają działalność w krajach takich jak Turcja.

„FATF jest świadoma obaw grup praw człowieka dotyczących traktowania przez Turcję organizacji non-profit. Turcja musi wdrożyć prawdziwie oparte na ryzyku podejście do organizacji non-profit i zapewnić, że władze nie będą utrudniać lub zniechęcać do legalnej działalności” – ostrzega szef FATF Pleyer.

Nowa turecka „Ustawa o zapobieganiu rozprzestrzeniania środków finansowych na broń masowego rażenia” może być szczególnie drastyczna w tym względzie. Grozi to „wszystkim organizacjom krytycznym wobec Erdogana”, gdyż teraz muszą się one liczyć z tym, że zostaną sklasyfikowane jako organizacje terrorystyczne i zostaną osuszone gospodarczo. Dzięki tej ustawie prezydent przyznał sobie szczególnie przerażające prawo: Ma on prawo nakazać zamrożenie funduszy i aktywów oskarżonych, jeśli są oni uważani za osoby podejrzane o terroryzm. Wystarczy podejrzenie, nawet jeśli dotyczy ono tylko jednego członka zarządu.

Erdogan bije ludzi do Bitcoin

Prezydent Erdogan, który nie jest znany z poczucia humoru i zrozumienia dla krytyki, może teraz zamrozić konto bankowe każdego, przeciwko komu uzyskał nakaz terroru. Tak więc, przy minimalnie skorumpowanym państwie prawa: każdego, kto mu przeszkadza.

Pieniądze, które leżą na tureckich kontach bankowych, w portfelach i sejfach – które należą do właściciela tylko pro forma. Jeśli rządowi się to podoba, ma środki prawne, aby skonfiskować to w każdej chwili.

To sprawia, że Bitcoin jest niezwykle ważny dla mieszkańców Turcji z dwóch powodów: z jednej strony dlatego, że Bitcoin jest jedną z niewielu pozostałych opcji posiadania pieniędzy „na serio”, a nie na łasce coraz bardziej naciskanego prezydenta. Z drugiej strony, aby uchronić się przed gwałtowną inflacją, która w tym roku osiągnęła około 25 procent w stosunku do euro i która sprawia, że coraz więcej ludzi w kraju popada w ubóstwo i głód. Philipp Mattheis, autor newslettera BlingBling i ekspert w dziedzinie Turcji, opisuje to w ten sposób:

„Uderzyło to przede wszystkim w turecką klasę średnią, która od tego czasu uległa erozji. Wyjazdy wakacyjne do Europy i USA były jeszcze dziesięć lat temu standardem dla wielu Turków. Dziś, ze względu na spadek wartości liry, mało kogo na nią stać… Wynagrodzenia nie nadążają za inflacją. Trzydziestolatkowie z dyplomem i kilkuletnim doświadczeniem zawodowym rzadko zarabiają równowartość 800 euro. „

„Wojna z kryptowalutami „

Przez długi czas Bitcoin i kryptowaluty były raczej niszowym tematem w Turcji. Istniała mała, finansowo wykształcona i zamożna klasa, której członkowie używali kryptowalut, aby uciec przed długo rosnącą inflacją i zarobić pieniądze.

W międzyczasie jednak, jak donosi Philipp Mattheis, stało się to zjawiskiem masowym. Opowiada o Yalcinie, który „gra gównianymi monetami” na Binance, ale ma też konto na tureckiej giełdzie, by inwestować w bitcoiny. Uważa, że w tej chwili wszyscy to robią. Potwierdza to również filmowiec, który spotkał Mattheisa. Podczas blokady, mówi, prawie wszyscy byli zaangażowani w Bitcoin; niektórzy z nich oszczędzają w Bitcoin, inni handlują kryptowalutami i shitcoinami.

Rząd jest coraz bardziej niezadowolony z tego trendu. „Jesteśmy w stanie wojny z kryptowalutami” powiedział prezydent Erdogan jeszcze 18 września. Bitcoin Magazine podkreśla, że musi to być wojna „między plemieniem Erdogana a Bitcoinem”, ponieważ „obywatele kraju zwracają się ku Bitcoinowi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej”.

Dwie największe giełdy Bitcoin w Turcji twierdzą na przykład, że mają ponad pięć milionów użytkowników – podczas gdy ponad dwa miliony osób zainwestowało w akcje po raz pierwszy w styczniu. Nie należy traktować tych liczb zbyt wnikliwie – pokazują one jednak wymiar tego, co się dzieje, nawet jeśli ujmiemy je w znacznej perspektywie.

Rząd turecki nie może zakazać złota, ponieważ jest ono zbyt popularne wśród ludności. Bitcoin może właśnie uzyskać ten sam status.

Related Posts

Leave a Comment