Bitcoin, Ethereum i inne kryptowaluty rosną i zbliżają się do lipcowych maksimów wszech czasów. Rynek kryptowalut najwyraźniej nie ma jeszcze dość i chce testować nowe szczyty. Oznaki bańki są nadal trudne do przeoczenia – ale tym razem siła kryptowalut jest najwyraźniej również słabością walut fiat.
Nie prędzej tam byli, niż ponownie zaszyli się w swoim legowisku, by po wszystkim przejść w stan hibernacji na kolejny rok: Niedźwiedzie nie mają jednak kontroli nad rynkiem bitcoina. Zamiast tego optymistyczne byki znów rządzą.
Po osiągnięciu rekordowego poziomu 65 000 USD w kwietniu, cena bitcoina stale spadała, aż w lipcu osiągnęła poziom poniżej 30 000 USD. W ciągu ponad trzech miesięcy cena spadła o ponad 50 procent. Większość innych kryptowalut radziła sobie gorzej, a nie lepiej. Ethereum spadło z prawie 4.400 dolarów do mniej niż 2.000 dolarów, a całkowita kapitalizacja rynkowa, wartość wszystkich kryptowalut i tokenów, spadła o ponad połowę z ponad 2,5 biliona dolarów.
Właściwie wszystkie znaki wskazywały na rynek niedźwiedzia. Jeśli wszystko miałoby przebiegać normalnie, zgodnie z oczekiwaniami, rynek musiałby znaleźć dno i utrzymać się na stałym poziomie, zanim nawet pomyślałby o nowym wzroście. Ale na rynkach kryptowalutowych nie dzieje się normalnie.
Z niskiego punktu pod koniec lipca, cena bitcoina wzrosła dość agresywnie. Na początku września ponownie przekroczył poziom 50 000 USD. Następnie nieznacznie spadł do poziomu nieco ponad 40 000, ale potem znów wspiął się nie mniej agresywnie. Dziś jest na dobrym poziomie 57 000 dolarów, a więc niedaleko od nowego maksimum wszech czasów. Rynek jest oczywiście nadal głodny i wszystko wskazuje na to, że byki nie rozluźnią swojego uścisku, dopóki nie wypchną ceny na nowe szczyty. Ale to jest, jak już mówiłem, rynek kryptowalut, dlatego zawsze wszystko może potoczyć się inaczej.
W każdym razie, stan na dziś jest taki, że Bitcoin ponownie osiągnął kapitalizację rynkową ponad jednego biliona dolarów, około 931 miliardów euro. Porównanie jest nieco kiepskie, ale na świecie jest tylko dziewięć gospodarek, które mają produkt narodowy brutto i tylko pięć firm, których kapitalizacja rynkowa przekracza bilion dolarów. W tej kalkulacji, Bitcoin byłby jednym z najpotężniejszych gospodarczo krajów na świecie i jedną z największych firm.
Ethereum, również jest blisko wszechczasowego maksimum, wynoszącego dobre 4.300 dolarów, na poziomie nieco poniżej 3.600 dolarów; monety takie jak Cardano czy Solana już dawno go złamały, podczas gdy Dogecoin i Bitcoin Cash są jeszcze daleko, ale Shiba Inu, ze wszystkich rzeczy, kopia żartobliwej monety Dogecoins, już drapie szczyt ponownie. Podczas gdy w Bitcoinie i Ethereum można znaleźć coś w rodzaju stabilności, poniższe monety są w dzikim podnieceniu jak zawsze, co być może jest również znakiem, że rynki kryptowalutowe są nadal głodne.
Jednym z najbardziej wymownych, a zarazem przerażających wskaźników jest Unicorn Index: liczba kryptowalut i tokenów, które osiągnęły kapitalizację rynkową przekraczającą miliard dolarów. Moim zdaniem jest to obecnie rekordowa liczba 108. Wśród tych jednorożców, oprócz wielu ekscytujących i uzasadnionych projektów, znajduje się wiele shitcoinów, scamtokenów i wszelkiego rodzaju innych bzdur, które tylko dziki, obsesyjny rynek podniecony do granic histerii może wynieść do takiej pozycji.
Całkowita kapitalizacja rynkowa – zsumowana wartość wszystkich kryptowalut i tokenów – wynosi obecnie nieco ponad 2,35 biliona dolarów. To jest „tylko” 160 miliardów dolarów od rekordowego poziomu 2,51 biliona. Oczywiście kapitalizacja rynkowa nigdy nie może zostać upłynniona, a zatem jest to wartość, która istnieje tylko na papierze lub na ekranie, ale nie może zostać wykupiona w rzeczywistości. Ale gdyby potraktować to poważnie, to bylibyśmy na równi z produktem narodowym brutto Chin i całkiem na równi z kapitalizacją rynkową Apple, największej firmy na świecie według tego wskaźnika. W końcu całe złoto na świecie jest o wiele bardziej wartościowe, a jego kapitalizacja rynkowa wynosi 10 bilionów dolarów.
Nie można znaleźć prawdziwych, solidnych powodów tego wzrostu. Salwador czyni Bitcoin prawnym środkiem płatniczym, nie-grywalne tokeny (NFT) przeżywają boom na Ethereum, DeFi kontynuuje szyk, i to na wielu blockchainach i sidechainach – to wszystko są dobre powody, ale nie wystarczające. Prawdziwym powodem jest raczej to, że dolar – a wraz z nim wszystkie waluty fiat na świecie – pogrążają się w wirze kryzysów. Inflacja istnieje od dawna, zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, i jest napędzana częściowo przez podaż pieniądza, a częściowo przez problemy z podażą. Rośnie jednak niebezpieczeństwo, że przerodzi się ona w hiperinflację, która nie tylko zmiażdży wszystkie wartości, ale w końcu pozostawi nas bez ważnej miary wartości.
Bitcoin staje się coraz bardziej atrakcyjną opcją dla wielu inwestorów w obliczu tych kryzysów. Nie tylko jako towar deficytowy, którym można się zabezpieczyć przed utratą wartości, ale także jako czysta wielkość, za pomocą której można mierzyć wartości w sposób bardziej wiarygodny i stabilny w czasie niż za pomocą pieniądza papierowego. Skała w świecie, w którym grunt pod wartościami się kruszy. Być może będzie można też po raz pierwszy w pełni uzasadniony stwierdzić, że to nie tyle Bitcoin zyskuje na wartości, co tracą waluty, za pomocą których mierzymy wartość Bitcoina. A szaleństwo na rynku wokół niego staje się niemal nieuniknioną konsekwencją tego stanu rzeczy.