Home » The Bizarre Rise of the 'Bitcoin Citadel’

The Bizarre Rise of the 'Bitcoin Citadel’

by Christian

Ben Munster wyrusza na poszukiwanie Bitcoin Citadel, gdzie „wieczne zniewolenie ludzkości na rzecz maleńkiej elity” jest utopijnym marzeniem dla Bitcoin maxis.


W 2013 roku, Redditor o pseudonimie Luka Magnotta, który, miejmy nadzieję, nie jest skazanym kanadyjskim mordercąr, przedstawił złowieszczą fantazję na temat przyszłości, w której Bitcoinerzy będą rządzić.

Podając się za podróżnika w czasie z roku 2025, Magnotta opisał ten rokjako szalenie nierówną dystopię podzieloną pomiędzy inwestorów Bitcoin i wszystkich innych. W jego wyobrażeniu Bitcoin już w 2013 roku, wykazując oznaki swojego niezwykłego trendu wzrostowego, stałby się tak cenny, że przetrwaliby tylko ludzie i narody gromadzące w nim swoje bogactwa. Rządy, nie mogąc opodatkować Bitcoinów, upadłyby. Autorytarne reżimy, takie jak Korea Północna i Arabia Saudyjska, które były w stanie zgromadzić Bitcoiny, wzniosłyby się na wyżyny.

Post Magnotty post cieszył się ogromną popularnością, a entuzjaści Bitcoina zwrócili uwagę na jeden aspekt: Bitcoin Citadel.

Magnotta napisał, że w przyszłości Bitcoin stanie się tak cenny, że zamożni posiadacze, w zasadzie każdy, kto posiadał więcej niż 0.1 BTC w 2013 roku i nie wysadził tego wszystkiego na crack, odizolują się w odległych fortecach i państwach-miastach. Byliby uzbrojeni po zęby; paranoiczni ponad miarę; prześladowani przez terrorystów (Magnotta relacjonuje, że Winklevii, tragicznie, są jednymi z najbardziej prominentnych Bitcoinerów, którzy zostali zamordowani za swoje udziały). Ale byliby też chwalebnie samowystarczalni; uodpornieni na szerszy upadek społeczny; radośni, libertariańscy, zadowoleni.

Getting the wrong idea

Oczywiście, wizja przedstawiona przez Magnottę miała być dystopijna. Opisał ją jako „wieczne zniewolenie ludzkości na rzecz małej elity”, prosząc czytelników o „zniszczenie tego przeklętego projektu w jego początkach”.

Ale kilku Bitcoinerów zdawało się mieć złe wyobrażenie.

Pokochali oni wizję Cytadeli Bitcoin, która od tego czasu stała się szalenie popularnym i dobrze sprzedającym się memem w społeczności. Poszukaj „Bitcoin Citadel”, a szybko natkniesz się na wiele pozornie szczerych wypowiedzi na temat zasobów energetycznych Cytadeli (nuklearne wydają się lepszą opcją), poszukiwania lokalizacji Cytadeli (zamek w Edynburgu wygląda ładnie, ale może też… piramidy? ), oraz deklaracje, że teraz mamy Cytadelę i jest to narod Salwadoru


As Bitcoin’s rise has progressed exponentially, the contours of the Citadel dream have taken on a commensurately unhinged tone. Uderzył mnie niedawny post autorstwa kloacznie nieśmiesznego „Bitcoin Meme Hub„, który zdawał się sugerować, że dystopijny serial Netflixa „Squid Game” jest czymś, do czego warto dążyć: „Hiperbitcoinizacja będzie chwalebna i zabawna. Pomyśl tylko o wszystkich [sic] nocoiners, którzy będą rywalizować o kilka milionów Sats, aby przetrwać SatsGame

Chore, bracie!

Pojawiły się nawet mroczne pomruki o podklasie „niewolników no-coinerów” służących tej marmurkowej elicie. Czyste rozgoryczenie Bitcoinerów wobec łagodnych administratorów systemu, którzy piszą o nich wredne blogi…

Więc pytanie brzmi: Jak poważna jest ta gadka z Cytadeli?

Taking things too dosally

Wielu zwolenników Bitcoina ze zrozumiałych względów szybko podkreśla, że cała ta sprawa jest przenośnią. Podczas gdy koncepcja Cytadeli jest czymś więcej niż tylko memem, Nic Carter, głośny megabull Bitcoin, powiedział mi, że jest to głównie „eufemizm dla secesji / bałkanizacji”. Bitcoiners generalnie nie mają tony wiary w zdolność rządu do zarządzania walutą i alokacji zasobów, więc naturalnym pragnieniem jest lokalizacja i uzyskanie większej kontroli nad alokacją.”

Ale „to nie ma być brane dosłownie”, powtórzył. „To w zasadzie metafora suwerennej jednostki”. Cytadela „jest wizualizacją rodzaju świata, który oni autentycznie chcą zbudować świat pełen Singapurów, w zasadzie.”

Lobbysta branży bitcoinowej Neeraj K. Agrawal był nieco bardziej bezpośredni. „To sposób na wizualizację i kontekstualizację obiecanego bogactwa” – powiedział mi.

Czy, gdyby mógł, sam zamieszkałby w takim domu?

„Gigantyczny dom superzłoczyńcy? Pragnę tego,” powiedział.

„Ilu niewolników bez koincydencji byłbyś właścicielem?” zapytałem ostrożnie, myśląc o możliwościach zatrudnienia….

Ale Neeraj zignorował to. „Tak jak ja to widzę,” powiedział, „byłbyś tam, ale układ byłby dobrowolny.” To znaczy, gdybym chciał jeść, zgłosiłbym się na ochotnika do „pracy”.

Od zawsze libertarianie wymyślali tego rodzaju mikrospołeczności, które w pełni pasują do ich podwójnego zestawu przekonań politycznych: just-leave-me-the-hell-alone/have-fun-staying-poor. I, co raczej złowieszcze, ludzie kryptowalut są już coraz bliżej zbudowania takich rzeczy.


Na przykład Bitcointopia, która polegała na sprzedaży dużych połaci ziemi w zamian za Bitcoina. Był „Statek wycieczkowy Satoshi”, który był rodzajem konferencji kryptowalutowej na biwaku i disaster

To nie tylko Bitcoiners altcoin fani są na to, zbyt. Weźmy pod uwagę „Blockchain City” rzekomo budowane na pustyni w Nevadzie przez prawnika, który stał się kryptowalutowym milionerem. A potem jest apoteoza: Salwador, ten maleńki kraj Ameryki Środkowej, który Nayib Bukele i Bitcoiners przekształcili w laboratorium dla obłąkanych eksperymentów monetarnych. I oczywiście, jest też Bitcoin City Francisco Suareza: Miami.

Welcome to Satoshi Shores!


Wciąż pozostaje pytanie: Czy powstaną jakieś prawdziwe Bitcoin Citadels?

Przeszukując internet w poszukiwaniu wskazówek, natknąłem się na firmę o nazwie „Satoshi Shores”, projekt, która aktywnie wykorzystuje markę Citadel. Jest to „pierwszy na świecie [sic] kurort Bitcoin, w którym entuzjaści blockchaina i kryptowalut mogą w luksusowych warunkach połączyć się w sieć”. To „nie jest zwykły ośrodek wypoczynkowy. Jest to pierwszy w swoim rodzaju, jedyny luksusowy kurort dedykowany użytkownikom Bitcoin na całym świecie.” Opisuje się również jako „The Crypto Citadel”.

Zastanawiając się, czy zatrudniają (i myśląc, że może mógłbym przeprowadzić z nimi wywiad), wysłałem e-mail. Odbił się.

Być może splajtowali. A może boją się wolnej prasy. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że siedzą sobie ładnie w swojej wieży z kości słoniowej (niedokończony ośrodek) i nie potrzebują rozmawiać z jakimś reporterem.

To marzenie Bitcoinerów, naprawdę: być ufortyfikowanym, silnie uzbrojonym i obficie zaopatrzonym; poza siecią i nie reagować na e-maile; w całkowitym oderwaniu od reszty społeczeństwa obywatelskiego.

To jest dobre dla nich, a jeszcze lepsze dla reszty z nas.

Related Posts

Leave a Comment